Reformacja w Warszawie - polski Kościół narodowy

Na tle XVI-wiecznej Europy targanej sporami religijnymi Polska wydaje się być oazą spokoju. Czyżby mieszkańców Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie interesowały kwestie wyznaniowe, rozpalające cały chrześcijański świat? Mniej znanym epizodem dziejów polskiej tolerancji jest próba stworzenia polskiego Kościoła narodowego.


Idee reformacji już w latach 20. XVI wieku trafiły do zachodnich i północnych części Korony. Z punktu widzenia interesów państwa poważnym zagadnieniem reformacja stała się za panowania Zygmunta Augusta, który stosował wobec różnowierców politykę względnej tolerancji. Dwór ostatnich Jagiellonów pełen był zwolenników reformacji (spowiednik królowej Bony, franciszkanin Francesco Lismanin, zrzucił habit i ożenił się).
Wychowany pośród nich Zygmunt lawirował między konfrontacją z episkopatem i papiestwem a postulatami otwartej wojny z protestantyzmem. Widział w tym możliwość uzyskania korzyści dla siebie lub dynastii, jak orzeczenie rozwodu z Anną Austriaczką, za którą nie przepadał i która nie dała mu męskiego potomka, kwestii małżeństwa z Barbarą Radziwiłłówną, wreszcie poparcia papieża w sporze o spadek po matce, królowej Bonie, ziemie Bari i Rossano, na które zęby ostrzył sobie wpływowy ród Carafa.

CZYTAJ TAKŻE: Zdusić herezję w zarodku - Karol V, Luter i sejm wormacki

Tolerancja Zygmunta dla szerzenia się protestantyzmu w Rzeczypospolitej wynikała także ze specyficznej cechy polskiego ustroju - udziału szerokich mas szlacheckich w rządzeniu krajem. By skutecznie prowadzić politykę wewnętrzną i zewnętrzną, król musiał mieć przynajmniej znośne stosunki ze stanem sejmującym, z którego rekrutowała się lwia część rodzimych protestantów.

Egzekucje starościńskie

Pomimo liberalnej polityki ostatnich Jagiellonów, Kościół katolicki nadal utrzymywał wiodącą rolę w życiu religijnym i społecznym, a także politycznym kraju. Obok wielkiego majątku, rozległych wpływów u samych szczytów władzy - w senacie i kancelarii królewskiej, o pozycji katolicyzmu decydowały także szerokie kompetencje jego instytucji sądowniczych. Kościelne trybunały orzekały o ważności bądź nieważności małżeństwa oraz w sporach o dziesięcinę.  Rozstrzygały wszystkie spory między duchownymi oraz te, w których duchowny był stroną pozwaną (zgodnie z zasadą, według której proces odbywa się według prawa pozwanego). Ponadto, należało do nich także orzekanie w sprawach o bluźnierstwo i herezję. Tak jak w całej Europie, wykonywanie wyroków władza kościelna powierzała już jednak władzy świeckiej. W Polsce była to kompetencja starostów.

Zygmunt August i Barbara na dworze Radziwiłłowskim w Wilnie, Jan Matejko (1867)

By pozyskać episkopat dla projektu koronacji swej żony Barbary, król wydał w 1550 roku edykt przeciwko herezjom. Choć zdołał rzeczywiście doprowadzić do koronacji Radziwiłłówny, ta niedługo potem zmarła, a na króla posypały się gromy z izby poselskiej. Wykonywanie edyktu wobec duchownych apostatów czy nieprzestrzegających celibatu było uniemożliwiane przez postawę szlachty. Gdy biskup krakowski zwrócił się do władzy państwowej o wykonanie kilku wyroków, protestanci za pośrednictwem sejmików zażądali, by odebrać sądom kościelnym prawo do orzekania w sprawach o wiarę. Stojąc przed realną groźbą nieuchwalenia przez sejm podatków, Zygmunt chcąc zadowolić posłów zawiesił (1552) wykonywanie wyroków wydanych przez sądownictwo biskupie w sprawach religii nad szlachtą na rok. Potem postanowienie to przedłużano na każdym kolejnym sejmie, aż wreszcie w 1563 roku zawieszono tzw. egzekucje starościńskie na czas nieoznaczony.
Zdecydowany sprzeciw szlachty wobec wykonywania przez urzędników wyroków trybunałów kościelnych w sprawach o herezję oznaczał, że Polska rzeczywiście stanie się państwem bez stosów. Bardziej, niż tolerancyjny duch panów braci, stała jednak za tym wspólnota interesów stanowych i ochrona wolności osobistej każdego szlachcica.

Postulaty sejmu


Podczas tego samego sejmu posłowie protestanccy podnieśli także postulat, by wszystkie sprawy religii w państwie podporządkować władzy króla. Chodziło przede wszystkim o Komunię pod dwiema postaciami dla osób świeckich oraz kwestię celibatu. Zrealizowanie tego programu oznaczało utworzenie Kościoła narodowego z królem jako głową, na wzór anglikanizmu. Zygmunt, wobec zdecydowanej opozycji senatorów duchownych, obiecał jedynie posłom, że o sprawę tę zabiegać będzie polska delegacja na sobór trydencki, złożona również z delegatów niekatolickich. W razie niepowodzenia przeprowadzenia postulatów reformacyjnych, zapowiedział zaś Zygmunt zwołanie soboru narodowego. Jednak sobór trydencki przerwano, a biskupi sprzeciwili się podejmowaniu jakichkolwiek kroków bez zgody Stolicy Apostolskiej - król musiał wysłać poselstwo do papieża, prosząc o przysłanie nuncjusza, który w jego imieniu uczestniczyłby w obradach.

Fiaskiem zakończył się synod prowincjonalny, gdzie mogłoby dojść do porozumienia - jednak już na warunkach episkopatu. Biskupi zapowiedzieli, że pragną zaprosić przywódców protestanckich, o ile papież wyraziłby na to zgodę i przysłał swojego legata.

Obu planom tym przeszkodziła śmierć Juliusza III, do którego poselstwa miały być kierowane.


Juliusz III

Dzięki wymuszeniu na królu zawieszenia egzekucji starościńskich, różnowiercy wśród szlachty mogli mieć pewność, że nie dotkną ich żadne, choćby majątkowe konsekwencje zmiany wyznania. Pozostali mieszkańcy Rzeczpospolitej korzystali z przywilejów, jakie otrzymywały niektóre miasta oraz umiarkowanej polityki króla, a nawet biskupów, którzy sami często tolerowali protestantów w swoich dobrach lub utrzymywali zwolenników reformacji w swoich kancelariach.

Korzystając z tej liberalnej polityki, zwolennicy reformacji mogli bez konsekwencji głosić swoje poglądy. W 1553 roku były kleryk, luteranin Jakub Przyłuski przypomniał propozycję utworzenia Kościoła narodowego z królem jako głową. Mimo wcześniejszego niepowodzenia idea ta uzyskała spore poparcie - nie minęło wiele czasu od zawieszenia obrad soboru trydenckiego, który opuścili delegaci protestanccy, co powszechnie rozumiano jako brak szans na porozumienie drogą soboru powszechnego.

Zwolennikiem uniezależnienia polskiego Kościoła od papieża był posiadający niższe święcenia adwokat reformacji, dworzanin króla Andrzej Frycz Modrzewski. W swoim dziele O poprawie Rzeczypospolitej w księdze O Kościele domagał się on udzielania świeckim Komunii pod dwiema postaciami oraz zniesienia celibatu dla księży. Był także zwolennikiem autonomii jurysdykcyjnej biskupów. Rzecznikiem zwołania soboru narodowego był Jakub Uchański, który poparty przez króla, wbrew Rzymowi, został biskupem chełmskim, następnie włocławskim, wreszcie prymasem.

Sejm piotrkowski


Wobec niepowodzenia projektu wspólnego synodu, terenem walki religijnej stał się kolejny sejm w Piotrkowie Trybunalskim. Wystąpiono z radykalnym projektem: równouprawnienie wszystkich wyznań oraz ius reformandi we własnym dobrach dla każdego szlachcica. Posłowie protestanccy pod przewodnictwem Stanisława Lutomirskiego przedstawili królowi projekt wyznania wiary zbliżony do luteranizmu, który miał stać się podstawą porozumienia między odłamami chrześcijaństwa w Polsce. Ponadto, wraz z częścią katolików w Izbie, domagali się wprowadzenia Komunii pod dwiema postaciami, wolności trzymania u siebie ministrów protestanckich, unieważnienia wyroków sądów biskupich i zniesienia celibatu. Przede wszystkim, zaproponowano przeprowadzenie soboru narodowego, pod przewodnictwem króla, z udziałem niektórych biskupów, przywódców protestanckich oraz księcia Albrechta z Prus Książęcych. Zygmunt August - po tygodniowej przerwie w obradach - zapowiedział, że jakiekolwiek zmiany będą możliwe jedynie za zgodą papieża.

CZYTAJ TAKŻE: Niepokorni czciciele Maryi - o początkach Mariawitów


Juliusza III zastąpił wtedy Paweł IV i należało zwyczajowo wysłać poselstwo obediencyjne. Sejm zgodził się na to, obarczając jednak posła, kasztelana Stanisława Maciejowskiego misją uzyskania zezwolenia papieża na cztery postulaty: Komunię pod dwiema postaciami, liturgię w języku narodowym, zniesienie celibatu dla kleru i zwołanie soboru narodowego.


Paweł IV jako inkwizytor generalny



Paweł IV, wybrany w wieku 79 lat, był zdecydowanym przeciwnikiem reformacji. Uprzedzony przez nuncjusza Lippomano o zamiarach poselstwa Maciejowskiego, przyjął go chłodno i dał do zrozumienia, że nie wyda nigdy zgody na żaden z postulatów sejmu. Zachęciło to jednak papieża do zwołania na nowo przerwanych obrad soboru powszechnego.

Król zapewne ucieszył się z takiego obrotu spraw - nie ma żadnych dowodów na to, by Zygmunt miał ambicje podobne Henrykowi VIII; miał za to świadomość, jak opłakane konsekwencje dla Rzeczpospolitej przyniosłaby niechybnie wojna domowa. Wobec nieprzejednanej postawy papieża, mógł umyć ręce.

Kolejne sejmy


Zygmunt August nie pragnął zaogniać dyskusji na tematy wyznaniowe. Udając się na kolejny sejm (1556-57) wezwał, by zajął on się tylko paląca sprawą finansowania obronności. Jednak posłowie protestanccy zgodzili się na zaproponowane przez króla podatki, a nawet zapowiedzieli, że zgadzają się na odłożenie do kolejnego zjazdu kwestii egzekucji praw, wszystko po to, by sejm zajął się kwestiami religijnymi. Głównym postulatem było uchwalenie równouprawnienia wszystkich wyznań i wolność religijna dla wszystkich, którzy przyjęliby konfesję augsburską z 1540 roku. Postulat ten odrzucono głosami nie tylko biskupów, ale także świeckich senatorów. Protestanci zaproponowali wyłączenie swoich ministrów spod władzy biskupiej oraz kolejne zawieszenie wykonywania wyroków sądów kościelnych; biskupi zgodzili się na ograniczoną wolność dla ministrów różnowierczych oraz przypomnieli o konieczności restytucji zagarniętych dóbr kościelnych.
Król postanowił, by przedłużyć zawieszenie egzekucji starościńskiej, natomiast odzyskanie majątków odłożył do kolejnego sejmu. Niezadowoleni przywódcy protestantów powołując się na kwestie formalne podnosili nieważność tych postanowień, co pozwoliło królowi zrezygnować z ich wykonywania.
Dotychczas jednym z najwytrwalszych przeciwników polski protestantyzm miał w kardynale Stanisławie Hozjuszu. Biskup diecezji warmińskiej, więc formalnie nienależącej do metropolii w Gnieźnie, lecz w Rydze, odgrywał decydującą rolę w historii polskiego Kościoła czasów kontrreformacji, kierując polityka episkopatu. Pomimo, że wśród polskich biskupów, zazwyczaj niewyróżniających się ani wiedzą, ani wiarą, ani duszpasterską gorliwością, jego postawa była wyjątkowa, zdołał wpłynąć na politykę króla i ostateczne fiasko postulatu Kościoła narodowego.


Confessio fidei, jedno z dzieł Hozjusza



Wyjazd tego niestrudzonego hierarchy na obrady wznowionego soboru trydenckiego mógł zagrozić interesom Kościoła w Polsce, jednak podczas kolejnego sejmu (1558-59) jego rolę skutecznie wypełnił nuncjusz. Choć Uchański nie omieszkał rzucić podczas dyskusji o sposobie elekcji przyszłego króla, by wykluczyć z grona elektorów biskupów, jako składających przysięgę papieżowi, to zgodnie z tym, co zapowiedziano wcześniej, sejm ten zajął się głównie postulatami ruchu egzekucji praw. Król przychylił się jednak do próśb posłów i zapowiedział zwołanie synodu, który zająłby się sprawami religii. Postanowienie to w gruncie rzeczy było sukcesem stronnictwa katolickiego, usuwając kwestie religijne z forum sejmowego i odsuwając zagrożenie narodowej schizmy.


Łabędzi śpiew reformacji


Rok 1560 jest datą graniczną dla protestantyzmu w Polsce. Umiera Jan Łaski, stawiany przez sobie współczesnych Polaków na równi z Lutrem i Kalwinem. Lata sześćdziesiąte to ścisła współpraca króla z ruchem egzekucyjnym, która wytrąca różnowiercom z rąk poważny oręż, jakim były postulaty odnowy państwa.
Egzekucje starościńskie zawieszono bezterminowo. Polska historiografia przedstawia ten fakt w sposób uproszczony: jakoby król odebrał biskupom prawo sądzenia w sprawach o wiarę. Tego król nie zrobił i jako człowiek raczej wygaszający konflikty, niż je tworzący, nie miał żadnego powodu, by wkraczać na ścieżkę konfliktu z Kościołem, który był mu potrzebny równie bardzo jak szlachta w przeprowadzeniu koniecznych reform.
W tym newralgicznym okresie, biskupi przekonali się, jak nieskuteczny w naszych warunkach może być niekiedy sojusz z tronem (egzekucje starościńskie). Protestanci nie uzyskali realizacji swoich postulatów - minie jedno pokolenie, zanim wielu z nich powróci do Kościoła katolickiego bądź opuści Polskę. Dziedzictwo obrad sejmów 1555 czy 1558 roku znajdzie swój wyraz w tolerancyjnych postanowieniach artykułów henrykowskich. Kościół zaś wkracza w nowy czas, potrydenckiej odnowy.

CZYTAJ TAKŻE: Katolicyzm potrydencki w Polsce

Propozycję narodowego synodu przypomni jeszcze w roku 1569 biskup Uchański, przy okazji kompozycji - uzgodnień w sprawie zawłaszczonego przez protestantów majątku kościelnego. Z kolei nadzieje, obudzone obietnicą króla uregulowania spraw wyznaniowych na kolejnym jeszcze sejmie, zakończyły się podpisaniem tzw. konfesji sandomierskiej, która miała stanowić podstawę koegzystencji wyznań protestanckich i wspólnej walki z kontrreformacją. Za czasów ostatniego z Jagiellonów nie powiódł się projekt utworzenia polskiego Kościoła narodowego. Ten krótki epizod, który gdyby potoczył się inaczej, mógłby - w sensie wyznaniowym - stworzyć z Rzeczpospolitej Obojga Narodów drugą Anglię czy Szwecję, nie doprowadził jednak do zerwania z Rzymem.


Bibliografia:

  1. ks. M. Banaszak, Historia Kościoła katolickiego, t. 2., Warszawa 2009
  2. J. Umiński, Stanisław Hozjusz, Płock 1928
  3. J. Dzięgielewski, Biskupi katoliccy a sprawa prawnego uznania wyznań reformacyjnych w Polsce 1551-1576, [w:] Kardynał Stanisław Hozjusz (1504–1579): osoba, myśl, dzieło, czasy, znaczenie, red. S. Achremczyk, ks. J. Guzowski, ks. bp M. Jezierski, Olsztyn 2005
  4. S. Cynarski, Zygmunt August, Wrocław 2004
  5. J. Tazbir, Reformacja w Polsce, Warszawa 1993

Komentarze