Niepokorni czciciele Maryi - o początkach Mariawitów

Mariawityzm powstał jako ruch ludzi pobożnych i oddanych Kościołowi. Co doprowadziło kapłanów, stojących na wysokim poziomie moralnym i posiadających dużą wiedzę teologiczną do stworzenia własnej wspólnoty?


Osobą kluczowa dla powstania ruchu mariawitów była Feliksa (Felicja) Kozłowska. Urodzona w 1862 roku, w wieku 21 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek od Cierpiących. To warszawskie zgromadzenie, znane pod nazwą Przytulisko, było jednym z wielu, jakie zakładano w całym zaborze rosyjskim - w tajemnicy przed władzami, które w ramach represji po powstaniu styczniowym zakazały funkcjonowania zakonów. Droga zakonna Kozłowskiej związana jest z niestrudzonym propagatorem tajnych, bezhabitowych zakonów - ojcem Honoratem Koźmińskim.Mateczka, jak nazywano już wtedy siostrę Kozłowską, w 1887 roku założyła własne konspiracyjne zgromadzenie - Siostry Ubogich Świętej Matki Klary. Powszechnie uważa się to za początek późniejszego Zgromadzenia Sióstr Mariawitek. Oprócz tradycyjnych ślubów: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, siostry składały także czwarty: nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu. Siostry utrzymywały się ze sprzedaży bielizny kościelnej, haftu, pończosznictwa. Poza tym oddawały się pracy charytatywnej i oświatowej.

Wizje Mateczki

Przełomem na drodze Kozłowskiej był 2 sierpnia 1893 roku, kiedy miała otrzymać objawienie, na podstawie którego powołała również zgromadzenie kapłanów, pod nazwą mariawitów. Hasłem zgromadzenia było: Wszystko na większą chwałę Bożą i cześć Przenajświętszej Panny Maryi. Jak obiecał Kozłowskiej Bóg, zgromadzenie będzie pod opieką Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Następnego dnia również doznała ona objawienia: Wpadłam znowu z głębokie skupienie i widziałam nowe Zgromadzenie Maryawitów i wielką Chwałę Bożą, a cały świat jakby ogarniony adoracją Przenajświętszego Sakramentu. Potem prześladowania, uciski i cierpienia, jakich doznawać będą Maryawici; że ja wspólnie będę ponosić z nimi wszystkie upokorzenia, prześladowania i wielkie cierpienia w duszy. Jak twierdziła sama Kozłowska, otrzymała ona od Boga wszystkie łaski, które dał On Najświętszej Maryi Pannie.


Maria Franciszka Kozłowska, kaplica mariawitów w Grzmiącej

Celem założenia Zgromadzenia Mariawitów miało być podniesienie poziomu życia duchowego kapłanów. Po 1864 roku księża kształcić musieli się w dalekim Petersburgu, co odbiło się na ogólnym wykształceniu teologicznym kleru. Pierwszymi członkami zgromadzenia zostali więc kapłani, którzy dostrzegali konieczność zmian, głównie wykładowcy seminaryjni i magistrowie teologii wykształceni w stolicy carskiego imperium. Pierwszym mariawitą został ks. Felicjan Strumiłło. Wkrótce na czoło wysunęli się księża: Jan Kowalski, Leon Gołębiowski, Kazimierz Przyjemski.
Początki formowania zgromadzenia są bardzo tajemnicze - jego powstanie Kozłowska ukrywała nawet przed spowiednikiem, co miał jej radzić sam Pan Jezus. Wielu kapłanów nie wiedziało o sobie nawzajem; nie mieli także pełnej świadomości roli objawień Kozłowskiej. Także biskupi posiadali tylko szczątkową wiedzę. Biskup płocki Adam Nowodworski miał udzielić Mateczce audiencji w 1894 roku, ale zarówno on, jak i inni księża spoza ruchu postrzegali działalność zgromadzenia jako indywidualne wysiłki obrane przez pojedynczych kapłanów - nie jako początek zgromadzenia quasi-zakonnego. Poza tym, mariawici nie budzili sympatii wśród braci kapłańskiej, określającej ich pogardliwie mianem mistyków.
Niechęć przybierała na sile i gdy istnienie tajnego zgromadzenia kapłańskiego zostało ujawnione, płocki konsystorz i biskup Nowodworski zadbali o to, by kapłanów-mariawitów rozlokować w odległych parafiach - krok ten jednak nie utrudnił im kontaktów zarówno ze sobą nawzajem, jak i z Mateczką. Dodatkowo, ułatwiło to szerzenie się idei mariawickiej - przeniknął do diecezji warszawskiej i lubelskiej, głównie za sprawą kontaktów kapłanów, których łączyły znajomości z czasów petersburskich.
Księża mariawici w swoich parafiach propagowali kult eucharystyczny oraz kult Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, niepozbawiony elementów zabobonnych. Prezentowali wysoki poziom moralny - nie trzymali kochanek, nie grali w karty, nie oddawali się pijaństwu, dbali o życie duchowe parafii. Nie dziwi więc, że zaczęli przyciągać wiernych także z okolicznych miejscowości.
Gdy biskupa Nowodworskiego zastąpił bp Symon, ksiądz Przyjemski mając nadzieję na zdobycie przychylności płockiego nominata przedstawił mu w ogólnych zarysach sprawę mariawicką. Biskup zapoznał się z tekstem objawień, lecz nie dał żadnej wiążącej odpowiedzi: choć pochwalał utworzenie zgromadzenia kapłańskiego, niepokoiła go rola Mateczki i sprzeczności w jej rzekomych objawieniach.
Sieć mariawicka rozwijała się w tym czasie praktycznie bez przeszkód i w styczniu 1903 roku biskupi: warszawski, płocki i lubelski, poinformowani zostali oficjalnie o istnieniu Związku Mariawickiego. Choć już wcześniej część wyższego duchowieństwa, więc i biskupów, wiedziała o istnieniu organizacji mariawitów - interesowały się nowym zgromadzeniem władze rosyjskie - była to pierwsza oficjalna informacja dotycząca relacji między kapłanami-mariawitami a Mateczką, przede wszystkim zaś jej objawień. Biskupi wcześniej nie reagowali oficjalnie na istnienie zgromadzenia, obawiając się odpowiedzialności wobec władz zaborczych. Stąd też, jedynie biskup płocki Szembek przyjął delegację mariawitów i potwierdził otrzymanie tekstu objawień.
W kurii płockiej szybko dostrzeżono też niepokojące tendencje w ruchu mariawickim: dotyczyły one przede wszystkim roli Mateczki Kozłowskiej jako kierowniczki kapłanów oraz podkreślania jej wybrania na reformatorkę dla całego Kościoła (biada narodom, jeśli łaski tej nie rozpoznają). Do tego mariawici za swoją założycielką głosili, że ich Zgromadzeniu mają być poddane wszystkie inne wspólnoty katolickie. Rozpoczęła się wymiana korespondencji z diecezjami: lubelską i warszawską oraz Stolicą Apostolską. Biskupi polscy w listach kierowanych do Rzymu zauważali przepełniającego mariawitów ducha ascezy, martwił ich jednak wpływ Mateczki i jej niejasne objawienia.

Rzymskie boje

Odpowiednio w kwietniu i maju 1903 roku bp płocki wezwał księdza Gołębiowskiego i siostrę Kozłowską na sąd biskupi. Złożone przez nich zeznania przetłumaczono na łacinę w celu złożenia w Kongregacji Świętej Inkwizycji. W dniu 18 lipca Mateczka udała się do Rzymu wraz z kilkunastoosobową delegacją, pragnąc złożyć wyjaśnienia niezależne od biskupich. W trakcie podróży zmarł Leon XIII i mariawici zmuszeni byli oczekiwać w Wiecznym Mieście na wybór nowego papieża. Kolegium kardynalskie wybrało Giuseppe Sarto, który przybrał imię Piusa X i znany był później jako papież Eucharystii z racji swojego przywiązania do kultu eucharystycznego - mariawici mogli więc wiązać z nim duże nadzieje.


pius x, papieże przedsoborowi, kościół przedsoborowy
Pius X, Bain News Service
Już w Rzymie, Feliksa Kozłowska zrzekła się zwierzchnictwa nad Zgromadzeniem, a członkowie delegacji niemal jednogłośnie wybrali na Ministra Generalnego księdza Jana Kowalskiego.
Spotkanie papieża z delegacją z Polski odbyło się dzień po jego koronacji - 13 sierpnia. Piusowi X wręczono tekst objawień. Dołączono do niego prośbę o zatwierdzenie zgromadzenia. Mariawici podkreślili, że dotychczasowe istnienie zgromadzenia opierało się dekrecie Leona XIII Ecclesia Catholica, który zezwalał na składanie ślubów o charakterze prywatnym. Papież podziękował za dary i udzielił przybyłym błogosławieństwa. Po audiencji większość delegacji mariawickiej powróciła do Polski - w oczekiwaniu na decyzję, pozostali na miejscu jedynie ksiądz Kowalski, siostra Kozłowska i kilka osób. Korzystając z okazji, spotykali się z dostojnikami watykańskimi i zwiedzali kościoły Wiecznego Miasta.
Już latem tego roku, po powrocie biskupa Szembeka z Rzymu, parafie prowadzone przez księży mariawickich objęło szczególnym nadzorem - poprzez częste wizytacje i ograniczenia dotyczące aspektów kultu charakterystycznych dla tego ruchu - zakazano poświęcania ołtarzy Matce Boskiej Nieustającej Pomocy, rozdawania Jej wizerunków w formie medalików, całonocnych adoracji czy jarskiej diety.
Jesienią do kraju wróciła reszta delegacji mariawickiej. Najwyraźniej wywieźli z Rzymu przekonanie o rychłym uznaniu zgromadzenia - bowiem zima i wiosna upłynęła pod znakiem tworzenia Związku Mariawitów Nieustającej Adoracji Ubłagania.
Organizacja Związku, skupiającego wszystkich mariawitów, opierała się na ustawach, spisanych przez Mateczkę, inspirowanych przede wszystkim regułą świętego Franciszka. Celem miało być łączenie osób, które poświęcają się przebłaganiu Pana Jezusa utajonego w Najświętszym Sakramencie za grzechy i zapomnienie od ludzi, dla wynagrodzenia zniewag Bogu wyrządzonych oraz wyjednania łask potrzebnych dla ocalenia ginącego w grzechach świata. Hasłem Związku uczyniono słowa Psalmu 65: Wszystko niech Cię adoruje i błaga. Składał się on z czterech zgromadzeń: kapłanów, sióstr, tercjarzy i braci.
Pierwszy tekst ustaw Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów zawierał rozdział O władzy zewnętrznej, w którym za najwyższego zwierzchnika uznano papieża. Także ustawy Związku Mariawitów podkreślały zależność od władzy biskupa Rzymu.
Tymczasem, w Rzymie trwało badanie świadectw przedłożonych w sprawie mariawickiej. Ojciec Pius de Langnone, badający tekst objawień, choć wyrażał pewne obawy o ich stronę doktrynalną, uciekał od wydawania wiążących sądów, zasłaniając się zbyt małą ilością informacji.
Zniecierpliwiony biskup Szembek w marcu 1904 roku skierował list do samego papieża, w którym zreferował postępowanie polskich władz kościelnych i działalność Feliksy Kozłowskiej. Podkreślił, że wśród mariawitów istnieje wola wyłączenia się spod władzy biskupów, pod pozorem nakazu Bożego. Uznając jej objawienia za fałszywe, biskup prosi, aby został całkowicie położony kres ogromnemu złu, które, jak można sądzić, wynika z tego jakiegoś zabobonu.
Latem do Rzymu skierowało się dwóch kapłanów mariawitów: Roman Próchniewski i Leon Gołębiowski. Przyjęci na audiencji przez papieża, ponownie poprosili o uregulowanie zgromadzenia. Złożyli także w celu zatwierdzenia tekst Ustawy Związku Nieustającej Adoracji Ubłagania. Dołączono do niego list Mateczki.

Rozstrzygnięcia

Mimo tych starań, w Rzymie bardziej ufano głosowi polskich biskupów. W dniu 4 września 1904 roku Inkwizycja Rzymska wydała skierowany do diecezji płockiej dekret likwidujący Zgromadzenie Kapłanów Mariawitów. Rozwiązanie zgromadzenia kapłanów połączone było z rozwiązaniem ślubów tam składanych i zakazem utrzymywania dalszych kontaktów z Kozłowską. Wobec zgromadzenia sióstr, polecono biskupowi wizytację i zbadanie, czy jego istnienie może zostać dopuszczone na próbę, po zerwaniu więzi z Mateczką. Wobec samej Kozłowskiej orzeczono odebranie jej wszelkiego przełożeństwa nad ruchem, ponadto przydzielenie spowiednika uczonego i pobożnego, by ten dołożył starania i wyleczył ją z halucynacji (urojeń).
Dekret zastosowano nie tylko w diecezji płockiej, gdzie rządcą był w tym czasie już bp Apolinary Wnukowski. W grudniu członkowie Zgromadzenia poddali się dekretowi Inkwizycji. Sprawowanie pieczy nad siostrami powierzono niechętnemu mariawitom księdzu Nowowiejskiemu. Mateczka Kozłowska także oficjalnie poddała się rozstrzygnięciu Kongregacji.
Choć zadeklarowali posłuszeństwo stolicy Apostolskiej, księża wchodzący w skład rozwiązania zgromadzenia nadal zachowywali jego regułę, szerzyli ponadto typowe dla mariawityzmu praktyki pobożnościowe. Rychło także otwarcie powrócili do promowania idei mariawickich. Jak pisał jeden ze zbuntowanych kapłanów, nie mogliśmy nie wiedzieć, że prawdę zawierają widzenia Marii Franciszki, a fałsz – rozporządzenie Inkwizycji i biskupów.
W styczniu 1905, a więc kilka tygodni po formalnym poddaniu się decyzji Inkwizycji, mariawici wysłali do Watykanu księdza Skolimowskiego, byłego studenta Kolegium Rzymskiego. Przyjmowany przez wielu dostojników kościelnych, uzyskał w końcu audiencję u papieża. Pius X pochwalił poddanie się przez księży-mariawitów decyzji Inkwizycji, obiecał także osobiste zbadanie ich sprawy.
Podbudowani informacjami przywiezionymi przez ks. Skolimowskiego, mariawiccy kapłani wprowadzali w swoich parafiach na powrót adoracje Najświętszego Sakramentu, praktykę częstej Komunii Świętej. Ich gorliwość przyciągała na Msze święte wiernych z sąsiednich parafii, przez co stali się jeszcze większym obiektem niechęci wśród okolicznych proboszczów. To od nich prawdopodobnie pochodzą napływające do kurii w Warszawie czy Płocku informacje o faktycznym niepodporządkowaniu się dekretowi Inkwizycji.


religie w polsce
Kościół mariawitów w Nowej Sobótce, autor: Andrzej Wójtowicz

Biskup Popiel opisywał w korespondencji ze Stolicą Apostolską niesubordynację mariawitów, którzy wzywani przez zwierzchników, pokornie wysłuchują napomnień, po czym wracają do parafii i nadal kontynuują swoje praktyki. Już w maju 1905 roku do Rzymu udała się delegacja ludu mariawickiego. Dołączywszy do przebywającego już tam księdza Gołębiowskiego, przyjęta została przez Piusa X 12 czerwca. Podarowali mu obraz, w którego ramie ukryli sporządzony przez kapłanów i podpisany przez 109 osób memoriał. Skarżyli się w nim na niski poziom duchowieństwa diecezjalnego: tylu u nas złych kapłanów. Ci oddani grze w karty, pijaństwu i rozpuście, tyranizują i obdzierają lud ubogi. Ich zbrodnie uchodzą im bezkarnie. Mimo próśb zanoszonych do władzy duchownej, pozbyć się ich nie możemy, a zabierają nam tych księży, którzy prawdziwymi są dla nas ojcami. Opisali także pobożną działalność i popularność ruchu mariawitów oraz przeszkody i prześladowania, jakie miały spotykać ich za szerzenie pobożności eucharystycznej i maryjnej.
Papież znów pobłogosławił obecnych, a ci mając nadzieję na jego przychylność, wrócili do kraju. Wkrótce kardynał Vannutelli przesłał odpis memoriału biskupowi płockiemu z prośbą o dalsze wyjaśnienia. Już w lipcu mariawici odbyli zjazd i rozpoczęli przygotowania do kolejnej podróży do Rzymu. W następnym miesiącu część wystosowała do biskupów: warszawskiego i płockiego list, w którym poddała się zarządzeniom odnośnie ruchu. Jednak wielu kapłanów trwało w uporze i we wrześniu tego roku pierwsi mariawici zostali zawieszeni. Rozpoczęły się zmiany personalne w parafiach, którym towarzyszyła niekiedy wrogość wiernych.
Księża: Kowalski i Próchniewski przybyli do Rzymu i 8 lutego przekazali Kongregacji Świętej Inkwizycji oraz papieżowi wiadomość o wypowiedzeniu posłuszeństwa polskim biskupom. Powodem miało być prześladowanie, jakie ich spotkało i niezrozumienie dla idei mariawickich. Domagali się od papieża uznania posłannictwa Mateczki i pozwolenia im na swobodne szerzenie czci Chrystusa utajonego w Eucharystii i i wzywania Nieustającej Pomocy Matki Boskiej, jako środków odnowienia Kościoła. Wyrazili także rozczarowanie z powodu postępowania Stolicy Apostolskiej, która dotąd obietnicami hierarchów zwodziła mariawitów, obiecując rychłe uregulowanie ich zgromadzenia.
Wymagania, stawiane przez polską delegację, oburzyły dostojników watykańskich wraz z papieżem. Choć mariawici za namową ojca de Langnone przeprosili Ojca Świętego, nie odwołali swoich żądań. Napisali też kolejny memoriał, w którym opisali haniebny stan duchowieństwa polskiego i wskazali nazwiska kapłanów, którzy według nich prowadzili niemoralne życie. Przypomnieli o wypowiedzeniu posłuszeństwa polskim biskupom, lecz jednocześnie poprosili papieża o zdjęcie z nich kar suspensy. 20 lutego Mariawici zostali przyjęci przez papieża, który skarcił ich i przyjął od nich przysięgę posłuszeństwa.
W tym czasie trwała nadal energiczna wymiana korespondencji między diecezjami polskimi i Rzymem. Biskupi dokonywali przesłuchań kapłanów mariawickich, mających na celu ustalenie, jak wielu spośród nich jest gotowych na podporządkowanie się dekretowi rozwiązującemu zgromadzenie. Na tym etapie jednak obie strony były już zbyt odległe od siebie - wiosną 1906 ksiądz Kowalski przygotował mariawickie wyznanie wiary; do Zdrowaś Mario dodano słowa Ave Maria Franciska, conjux Domini Iesu, ora pro nobis (Mario Franciszko, oblubienico Pana Jezusa...). W Wielki Czwartek 12 kwietnia 1906 roku w katedrach w Warszawie, Płocku i Lublinie odczytana została encyklika Tribus circiter, w której Pius X podtrzymywał decyzję Inkwizycji z września ubiegłego roku. Stowarzyszenia mariawitów miały zostać rozwiązane, kontakty kapłanów-mariawitów z Mateczką - zabronione.
historia mariawitów
abp. Kowalski, głowa Kościoła mariawitów

Znamienny jest opis postępowania mariawitów przedstawiony w papieskim dokumencie. Kapłani, którzy utworzyli zgromadzenie pod nazwą Mariawitów, zboczyli z prostej drogi, poddając się kierownictwu kobiety, głosząc, że jest ona pełna świętości, łaskami niebieskimi w cudowny sposób wyposażona, wiele rzeczy wie z objawienia Bożego i dana została przez Boga na to, aby w tych ostatecznych czasach zbawić świat bliski już zagłady.
Choć praktyki przez nich promowane same w sobie były dobre, ich nieposłuszeństwo wobec prawowitej władzy - a więc biskupów - było godne potępienia. Niebezpieczny był też panujący wśród nich duch wrogości wobec wszystkich, którzy nie podążyli bezkrytycznie za przesłaniem Mateczki. Opisano też nieposłuszeństwo wobec postanowień Inkwizycji, ukrywane pod fasadą uległości i pokory. Szczegółowemu opisowi ostatniej wizyty delegacji mariawickiej i wysuwanych przez nią żądań towarzyszy diagnoza o fałszywości ich drogi i wezwanie do nawrócenia.

Ostateczny rozłam

Przełożony Związku Mariawitów, ksiądz Kowalski odmówił zaakceptowania decyzji Piusa X, o czym zawiadomił polskich biskupów i samego papieża. Biskupi, w szczególności ordynariusz płocki, nie ustawali jednak w próbach przywołania mariawitów do porządku.
Ostatecznym rozłamem mariawitów z Kościołem był 31 grudnia 1906 roku, kiedy we wszystkich kościołach diecezji warszawskiej, płockiej i lubelskiej odczytano dekret Stolicy Apostolskiej o ekskomunice nałożonej na Felicję Kozłowską i księdza Jana Kowalskiego. Pozostałym kapłanom-mariawitom wyznaczono 20-dniowy termin na opamiętanie się. Wiernych ostrzeżono, że wraz z przynależnością do sekty Mariawitów przestają być synami Kościoła Bożego.
Ostrzeżenia i groźby nic jednak nie dały - kapłani mariawiccy odmówili zerwania kontaktów z Mateczką i zgromadzili wokół siebie wiernych ze swoich parafii. Jeszcze pod koniec listopada 1906 roku uzyskali oni prawną podstawę działalności w zaborze rosyjskim - jako prawnie istniejąca i korzystająca z ochrony prawa sekta, mająca możliwość zakładania gmin wyznaniowych (parafii). Duchowni mariawiccy zwolnieni byli ze służby wojskowej.
Dekret jednocześnie nakazywał zwrot wszystkich zajętych kościołów katolickich, także w tych parafiach, które opowiedziały się za mariawityzmem. Przy wykonywaniu tego dekretu dochodziło do wielu bójek i zamieszek. Msze Święte kapłani Zgromadzenia zaczęli natychmiast odprawiać w domach prywatnych, a wkrótce w budowanych na nowo kościołach. Organizacja parafii ruszyła, obok nowowznoszonych kościołów budowano szkoły, przytułki.
Rozłam w Kościele polskim nie umknął uwadze także wśród innych grup dysydenckich w Europie. Władze mariawitów widziały konieczność uzyskania sukcesji apostolskiej, która umożliwiłaby choćby udzielanie święceń kapłańskich. Ostatecznie, związały się ze starokatolikami - grupą wspólnot, kontestujących uchwalony przez sobór watykański I dogmat o nieomylności papieża. W roku 1909 na zjeździe starokatolików w Wiedniu mariawici zostali przyjęci do Unii Kościołów Starokatolickich. W październiku w Utrechcie, ksiądz Kowalski otrzymał z rąk arcybiskupa Gerarda Gul sakrę biskupią.


Gdzie leżą przyczyny powstania i sukcesu ruchu mariawitów (sukcesu mierzonego podziałem, jaki spowodował)? Przede wszystkim, kapłani - dobrze wykształceni, gorliwi aż do nieposłuszeństwa. Ogromne znaczenie miały wprowadzane przez nich nowe formy pobożności - lub po prostu podkreślenie wagi tych już istniejących. W parafiach mariawickich odrodziło się życie sakramentalne, zaniedbywane często przez innych duchownych. Jak wielka była potrzeba odnowy chrześcijańskiej, najlepiej dowodzi uporczywe trwanie przy dysydenckich kapłanach przez zdecydowaną większość wiernych, nawet po oficjalnych potępieniach ze strony kurii i Stolicy Apostolskiej. 

Bibliografia:

  1. S. Rybak, Mariawityzm: Studium historyczne, Warszawa 1992 
  2. ks. M. Banaszak, Historia Kościoła katolickiego, t. 3., Warszawa 2009 
  3. A. Górecki, Aby wszystko było "Marya vitae" - od gorliwej pobożności do herezji, Christianitas nr 56-57/2014

Komentarze