Stanisław Hozjusz i kontrreformacja

W liście pasterskim z okazji 400-lecia jego śmierci episkopat nazwał Hozjusza największym biskupem Polski pierwszego tysiąclecia. Obok Piotra Skargi był największym szermierzem kontrreformacji na naszych ziemiach. Podobnie jak on, nie doczekał się do dziś nawet beatyfikacji.

Działalność Stanisława Hozjusza na polu państwowym i religijnym przypadała na czasy najintensywniejszego rozwoju protestantyzmu w Rzeczypospolitej. Tolerancyjna polityka monarchii ostatnich Jagiellonów pozwoliła na pojawienie się w granicach państwa polsko-litewskiego luteranizmu, kalwinizmu oraz arianizmu, który sam Hozjusz nazwał polską wiarką. Odrodzenie w naszym kraju kojarzone jest nieodmiennie z twórcami niekatolickimi: Rejem, Modrzewskim. Znaczący wpływ protestantyzmu na życie publiczne oznaczał także zagrożenie odejścia całego narodu od katolicyzmu, choćby drogą powtórki ze scenariusza angielskiego. Tym tendencjom Hozjusz przeciwstawił się z ogromnym zaangażowaniem.

Niemiec sługą polskich królów

Stanisław Hozjusz urodził się w Krakowie, 5 maja 1504 roku. Jego ojciec, Ulryk Hose kilka lat wcześniej przeniósł się do miasta z rodzinnej Badenii i wspólnie Heinrichem Slakerem prowadził mennicę królewską. W 1503 razem z żoną Anną, wdową po Erhardzie Slakerze, kupił dom w mieście, stając się jego pełnoprawnym obywatelem. Choć niemieckie mieszczaństwo było wówczas liczne nie tylko w stolicy, rodzina Hose szybko przyjmowała polskie zwyczaje – czego najlepszym dowodem imię nadane trzeciemu potomkowi, na pamiątkę patrona Polski. Jako dziecku nie było dane Stanisławowi poznać Krakowa, ponieważ rodzina przeniosła się do Wilna. Tam kształcił się pod okiem najlepszych domowych nauczycieli.
Od najmłodszych lat cechowało go zamiłowanie do nauki. Już jako chłopiec na swój dziecięcy sposób wykazywał też powołanie do kapłaństwa. Pragnął wstąpić do zakonu dominikańskiego, lecz stanowczy sprzeciw ojca stanął na drodze jego planom. Zamiast tego, udał się na studia do Krakowa. W królewskim i akademickim mieście poznał wielu wkrótce wybitnych przedstawicieli polskiej reformacji i kontrreformacji: Reja, Modrzewskiego, Drohojowskiego. Szybkie postępy pozwoliły mu już w półtora roku uzyskać bakalaureat artium; jako znany z prawego charakteru i zdolności nie miał także problemu ze znalezieniem możnych protektorów, biskupów krakowskich: Jana Konarskiego i Piotra Tomickiego. Ceniony młodzian stał się nauczycielem ich dorastających krewnych i nepotów. 
Dzięki szczodrości biskupa Tomickiego i otrzymanym dochodom z prepozytury wieluńskiej i kanonii w kolegiacie wiślickiej, Hozjusz mógł wyruszyć na studia prawnicze do Bolonii. Ówczesnym zwyczajem było, że studenci naukę odbywali w kilku miastach; pewien czas spędził więc w Padwie, u cenionego humanisty Lazzaro Bonamico. 8 czerwca 1534 roku został uroczyście promowany na doktora obojga praw. Z tego sukcesu nie mógł jednak cieszyć się zbyt długo: wkrótce umierają jego ojciec Ulryk oraz dobrodziej, biskup Tomicki. Przeszedł wówczas pod skrzydła biskupa płockiego Jana Chojeńskiego, który wkrótce trafił na stolicę biskupią w Krakowie. Za nim podążył też Stanisław, który już wkrótce znalazł się w gronie sekretarzy królewskich. W nadchodzących latach jego kariera nabiera rozpędu: za ocenę jego pracy i zaufania króla najlepiej służy wydłużająca się lista nadawanych mu przez Zygmunta Starego beneficjów. 
Niemieckie pochodzenie sprawiło, że wśród powierzanych mu spraw szczególnie ważne miejsce zajęły kwestie pruskie. Otrzymywał mu wiele istotnych i delikatnych misji, a jego uczciwość i pracowitość stała się wręcz przysłowiowa. Dzięki przyjęciu święceń kapłańskich w 1543 roku stał się także jednym z kandydatów na biskupstwo. Przeszkodą w zrealizowaniu tego planu stanowiło jednak na razie jego nieszlacheckie pochodzenie. Więcej zdecydowania wykazał kolejny król, Zygmunt August i Hozjusz - który znalazł się w gronie zwolenników młodego władcy - otrzymał nominację na opróżnione biskupstwo chełmińskie. Oczekując na zatwierdzenie przez Pawła III, Hozjusz udał się na dwory Ferdynanda I i Karola V (stosunki z domem cesarskim ochłodziły się na tle nieudanego małżeństwa Zygmunta z Elżbietą Habsburżanką). Sakrę biskupią otrzymał dopiero po powrocie z podróży, w marcu 1550 roku. Nie miał jednak szansy na zapisanie się czymkolwiek istotnym w historii diecezji, bowiem już jesienią tego samego roku, ku ogromnemu niezadowoleniu kapituły we Fromborku, został desygnowany na biskupa warmińskiego. Opór tamtejszego kleru wynikał z faktu, że nominat nie był miejscowym szlachcicem, co gwarantował przywilej Prus Królewskich. W końcu w marcu 1551 roku kanonicy zatwierdzili wybór. Jako biskup warmiński Hozjusz zapisał się w historii Polski i kościoła powszechnego jako zdecydowany wróg protestantyzmu. 

reformacja w polsce, kontrreformacja w polsce
St.Hozjusz, wizerunek w bazylice NMP na Zatybrzu, autor: Carlo Raso

Twarda postawa wobec innowierstwa poskutkowała powierzeniem Hozjuszowi misji reprezentowania polskiego episkopatu na wznowionym soborze trydenckim (zresztą król wybrał go na legata już wcześniej). Biskupi uczynili to podczas synodu piotrkowskiego, na którym Hozjusz zaprezentował wstępną wersję pierwszej części swego najsłynniejszego dzieła - Confessio fidei catholicae christiana. Całość niezwykle popularnego w nadchodzących dekadach utworu teologicznego ukazała się drukiem w 1557 roku w Moguncji. 
Obrady soborowe po raz kolejny przerwano z powodu buntu wielmożów Rzeszy, Hozjusz więc mógł zająć się naglącymi sprawami zarówno w swojej diecezji, jak i w kraju. Warmia, jak i całe Prusy, skierowała się w stronę protestantyzmu, którego zwolennicy zyskiwali na liczebności i znaczeniu w całej Rzeczpospolitej.

Hozjusz i protestanci

Jak to się stało, że w państwie rządzonym przez ponad czterdzieści lat przez Zygmunta Starego, gorliwego katolika, tak znakomicie mógł rozwinąć się protestantyzm? Do lat 40. najpopularniejszym odłamem religijnych nowinek w Królestwie był luteranizm, na którego pojawienie się monarcha zareagował tak samo, jak w zasadzie wszyscy królowie Europy: wprowadzając cenzurę wydawnictw religijnych i zakazując przywożenia pism luterańskich. Jego wystąpienie przeciwko protestanckiej rewolcie w Gdańsku było zdecydowane i bezwzględne. W tym okresie jednak, poza posiadającymi sporą autonomię miastami i niektórymi terenami północnej i zachodniej Polski, heretyckie wierzenia nie były popularne. To tłumaczy dość niefrasobliwą politykę króla Zygmunta wobec protestantyzmu. Jego dwór pełen zresztą był krytyków Kościoła i mniej lub bardziej zaangażowanych zwolenników reformacji. Sytuacja zmieniło pojawienie się kalwinizmu, który zyskał zwolenników wśród szlachty i magnaterii. Wtedy jednak walka z protestantyzmem była już dla króla zbyt trudna i kosztowna. Zakwestionowanie funkcjonującej w praktyce dzięki przywilejom dla szlachty tolerancji religijnej oznaczałoby atak na złotą wolność i groźbę wojny domowej. 
Luteranizm stał się - szczególnie w Prusach Książęcych i miastach Polski i Litwy – czynnikiem odróżniającym niemieckie mieszczaństwo od katolickich Polaków i Litwinów, żydów czy prawosławnych Rusinów. Kalwinizm i arianizm znalazły wyznawców wśród panów braci. Dlaczego tak duża część szlachty przeszła na protestantyzm? Oprócz względów religijno-intelektualnych, rolę odgrywały także czynniki polityczne: podkreślenie niezależności wobec katolickiego monarchy, niezgoda na znaczącą pozycję kleru, ale także zwykła moda. Studiujący za granicą synowie szlachty nowinki religijne przywozili do kraju na równi z wiedzą prawniczą.

CZYTAJ TAKŻE: Reformacja w Warszawie - polski Kościół narodowy

Swoją cegiełkę do rozwoju protestantyzmu w Polsce dołożyli także ludzie Kościoła, w szczególności biskupi. W kluczowym okresie walki z reformacją, większość z nich, na co utyskiwali między innymi tacy ludzie, jak Hozjusz, wykazywało zaskakującą bierność. Zdarzali się i tacy, którzy w naukach Lutra i Kalwina widzieli prawdziwe remedium na problemy Kościoła. Sam prymas Uchański, którego wpływy próbował ograniczyć Hozjusz, sprowadzając do Polski stałego nuncjusza apostolskiego w osobie Luigiego Lippomano, po cichu marzył o niezależności od Rzymu i wspierał plany utworzenia kościoła narodowego.
Zygmunt August, wychowany pod wpływem choćby takich postaci, jak Francesco Lismanin, nie chciał być królem sumień. I zresztą być nim nie mógł – ustrój monarchii ostatnich Jagiellonów zmuszał panującego do ścisłej współpracy ze szlachtą, która zazdrośnie strzegła swoich przywilejów. Za swobodą wyznania i druku opowiadali się posłowie katoliccy na równi z innowiercami. W odróżnieniu od reszty Europy, reformacja w Polsce nie oznaczała społecznej ani politycznej rewolucji i wojny domowej. Radykalne poglądy nie znajdowały zwolenników wśród zadowolonego ziemiaństwa. Poza miejskimi tumultami, nie zanotowano masowego niszczenia kościołów. Szlachta swój głód ziemi zaspokoiła na bezkresnej Ukrainie, pozostawiając nietknięte majątki klasztorne, gdzie indziej pierwsze ofiary ekonomicznych przetasowań związanych z reformacją. Warstwy uprzywilejowane w takich sprawach, jak ruch egzekucyjny znajdowały porozumienie bez względu na różnice wyznaniowe. Jak spokojny przebieg miała reformacja w Polsce najlepiej świadczy fakt, że katoliccy kaznodzieje pragnąc wykazać, iż prowadzi ona do nieuchronnych niepokojów w państwie, musieli sięgać po przykłady niemieckie czy francuskie. Tym mniej miał król powodów, by otwarcie występować przeciwko herezji. 
Antyprotestancka działalność Hozjusza obejmowała kilka obszarów. Jako pasterz Kościoła, osobiście występował w obronie katolicyzmu w dysputach z rajcami miejskimi, próbował kilkakrotnie rozmów z księciem pruskim Albrechtem. Przede wszystkim widział konieczność edukacji w duchu katolickim. W tym celu już w latach 50. rozpoczął starania o sprowadzenie do swej diecezji jezuitów, co też udało mu się w roku 1564. Prowadzone przez nich Collegium Hosianum obejmowało gimnazjum i konwikt szlachecki (1565), pierwsze na ziemiach polskich seminarium duchowne (1567), nowicjat (1569), później także Seminarium Papieskie, które miało kształcić młodzież z krajów protestanckich, przede wszystkim ze Szwecji. 

kontrreformacja w polsce
kolegium w Braniewie, wizerunek współczesny, autor: Aleksander Durkiewicz

Oprócz działalności teologicznej i edukacyjnej, kontrreformacyjna działalność Hozjusza musiała obejmować także sprawy polityczne. Poprzez udział w synodach i sejmach, a także bezpośredni wpływ na króla, biskup warmiński próbował zmienić bieg spraw w Rzeczypospolitej. Ustępstwa w sprawach egzekucji starościńskich czy niezdecydowana postawa w kwestii utworzenia kościoła narodowego upewniły Hozjusza, że w monarsze nie znajdzie sojusznika dla swych kontrreformacyjnych przedsięwzięć. Choć sejm 1556/57 zakończył się porażką zwolenników oderwania od Rzymu, stało się tak głównie dlatego, że Zygmunt August pragnął spokoju, nie z powodu jego przywiązania do papiestwa. 
Hozjusz uważał, że jego usiłowania idą na marne między innymi przez łagodną politykę króla. Od połowy lat 50. zaczął nosić się z pomysłem wyruszenia do Rzymu lub gdziekolwiek indziej, gdzie jego praca zostanie spożytkowana z korzyścią dla Kościoła. Oczekiwał wezwania lub misji od papieża. Takowe w końcu nadeszły. Król, choć niechętnie pozwolił mu wyjechać, w końcu powierzył mu też też misję dyplomatyczną do Ferdynanda I i nakazał zadbać o spadek po matce, królowej Bonie. Hozjusz przybył do Wiecznego Miasta w początku września 1558 roku. Paweł IV miał być pod wielkim wrażeniem jego osoby i zaczęto mówić o kapeluszu kardynalskim dla biskupa Warmii. 
Na to jednak musiał czekać do kolejnego pontyfikatu. Pius IV, który inaczej niż jego poprzednik pragnął wznowienia soboru trydenckiego, uczynił Hozjusza swoim legatem na dworze wiedeńskim, jednej z najistotniejszych stolic. Zgoda ówczesnych mocarstw na kontynuację obrad była kluczowym warunkiem ich powodzenia. Po powrocie z misji, 26 lutego 1561 roku papież uczynił go kardynałem, zaś w marcu tego samego roku jednym z legatów na wznowione obrady soboru trydenckiego.
W Polsce tymczasem kolejny sejm odłożył w czasie plany utworzenia kościoła narodowego. Na Warmii zaś zachęceni przedłużającą się nieobecnością biskupa jego przeciwnicy wysunęli pomysł usunięcia go z urzędu. 

Polak na soborze

Pius IV zapowiedział wznowienie prac soboru na 6 kwietnia 1561 roku. Ich rozpoczęcie miało jednak miejsce dopiero w styczniu roku następnego. Z początku obradami kierowało pięciu legatów: biskup Mantui Ercole Gonzaga, arcybiskup Salerno Girolamo Seripando, Ludovico Simonetta – prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej (najwyższego organu sądowniczego Kościoła katolickiego), Hozjusz i Marcus Sittich, najmniej z nich aktywny. W czasie prac soboru na ich czele, po śmierci Seripando stanął Giovanni Morone – barwna postać, którego dyplomatyczne doświadczenie i inteligencja pozwoliły na dokończenie soboru i uchwalenie kanonów dogmatycznych i reformatorskich w dużej mierze po myśli papiestwa. Zarzewiem konfliktu, który przerodził się w kryzys mogący przekreślić osiągnięcia soboru, była kwestia obowiązków biskupów i ich relacji do państwa i papieża. 
Na soborze ścierały się poglądy teologiczne i różne podejścia duszpasterskie – inaczej na kształt poreformacyjnego katolicyzmu patrzyli biskupi z Italii, bliscy papieżowi, inaczej posłuszni swemu monarsze hierarchowie z czysto katolickiej Hiszpanii, inaczej równie wierni dynastii biskupi z Francji, targanej niepokojami przez hugenotów. Wreszcie biskupi z północy, którzy zagrożenie protestantyzmu znali chyba najlepiej. Oni w ostatniej fazie soboru stanowili najsłabiej reprezentowaną grupę i to między innymi zaważyło na kształcie jego postanowień.

CZYTAJ TAKŻE: Katolicyzm potrydencki w Polsce

Hozjusz nie zdołał odegrać decydującej roli na soborze – po części przez uniemożliwiające mu pracę nawroty choroby, trwające niekiedy kilka miesięcy. Przedstawicieli monarchii polsko-litewskiej w Trydencie było niewielu i to właśnie on stał się głównym heroldem trydenckich idei w kraju. Między innymi dzięki niemu Zygmunt August był pierwszym monarchą, który przyjął postanowienia soboru już w sierpniu 1564 roku. Sam biskup po powrocie do kraju dawał przykład, jak realizować jego postanowienia w praktyce. Założenie seminarium i promowanie edukacji, konsekwentna walka o wierność Rzymowi (w której jednym z najgroźniejszych adwersarzy był prymas Jakub Uchański), podejmowane osobiście przez biskupa działania duszpasterskie – tych właśnie rzeczy sobór wymagał od pasterzy Kościoła i wiele z nich Hozjusz wprowadzał w życie na długo przed jego zakończeniem. 
W latach późniejszych pojawiły się przypuszczenia, że Hozjusz mógł być jednym z papabile w czasie konklawe, które wybrało Piusa V, potem na tym, które zakończyło się wyborem Grzegorza XIII. Informacje te jednak mogą być jedynie przypuszczeniami.
Tymczasem stosunki purpurata z królem pogorszyły się. Nie mogąc pogodzić się z łagodną polityką Zygmunta Augusta wobec protestantów, na sejmie w 1565 roku opuścił obrady w proteście przeciwko podważaniu przez nich jurysdykcji kościelnej. Poróżniła ich także sprawa rozwodu króla z Katarzyną Habsburżanką, na który Hozjusz nie chciał wyrazić zgody. Po udziale w brzemiennym w skutki sejmie lubelskim w 1569 roku udał się do Rzymu, gdzie powierzono mu członkostwo w kilku kongregacjach. W Italii pozostał już do swej śmierci. Choć rządy w diecezji tym razem powierzył zaufanemu koadiutorowi, Marcinowi Kromerowi (podobnie jak Hozjusz, mieszczaninowi pochodzenia niemieckiego), nie tracił z oczu spraw polskich. Po śmierci ostatniego Jagiellona na tronie z zadowoleniem powitał wybór Henryka Walezego, który jednak zawiódł jego oczekiwania, zaprzysięgając prawa różnowierców i unikając zdecydowanej prokatolickiej polityki. Przy kolejnej elekcji poparł kandydata habsburskiego, jednak nie przeszkadzało mu to wzywać do ostrzejszych działań antyprotestanckich króla Batorego, w którego prawowierność długo wątpił.

stanisław hozjusz, kontrreformacja, jagiellonowie a reformacja
J. Matejko, Unia lubelska

Stanisław Hozjusz zmarł 5 sierpnia 1579 roku. Trwałym dziedzictwem jego obecności we Włoszech są  polski kościół św. Stanisława i hospicjum dla pielgrzymów, które ufundował jako Wielki Penitencjarz. Jego dzieła trwały również w Polsce i Rzeczpospolitej: sprowadzenie jezuitów, tak ważnych w późniejszych dziejach naszego kraju, utworzenie nuncjatury apostolskiej. Historia pamięci wielkiego kardynała i koleje losu tych właśnie jego osiągnięć wiążą się z upadkami i wzlotami polskiej historii. Rzymskie hospicjum w czasach zaborów służyło Rosjanom, zaś po II wojnie światowej stało się ważnym miejscem dla polskich emigrantów we Włoszech; nuncjatura po 1795 roku przerwała swą działalność na ponad wiek; jezuici zaś i ich szkoła mają swoją własną, skomplikowaną historię. Podobnie jak wysiłki zmierzające do kanonizacji Stanisława Hozjusza: przerwane przez zabory, w latach 20. XX wieku wznowione na krótko, przyspieszenia doznały w 1968 roku, kiedy kardynał Wyszyński przeniósł przygotowania do procesu do diecezji warmińskiej, która znajdowała się po wojnie w granicach Polski. Proces jednak toczy się powoli, po części w wyniku ogromnej spuścizny pisarskiej Hozjusza.
Czy zostanie kiedyś ten żarliwy hierarcha wyniesiony na ołtarze? Bollandyści umieścili jego imię w Acta Sanctorum w 1735 roku. Od tego czasu katolicyzm zmienił jednak swe oblicze: dziś, w epoce ekumenizmu, trudno wyobrazić sobie kanonizację gorliwego zwolennika kontrreformacji i szermierza trydenckich ideałów.

Bibliografia:

  1. K.R.Prokop, Kardynał Stanisław Hozjusz, Kraków 2008
  2. J. Umiński, Stanisław Hozjusz, Płock 1928
  3. S. Cynarski, Zygmunt August, Wrocław 2004
  4. J. Tazbir, Reformacja w Polsce, Warszawa 1993
  5. ks. J.W. O'Malley, Trydent. Co się zdarzyło podczas soboru, Kraków 2014

Komentarze

  1. Nie dość że heretyk to jeszcze pieniacz, który podburzał tłumy przeciw przeciwnikom religijnym. Proponuję poczytać bardziej obiektywne "dokonania" tego watażki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hozjuszowi można przypisać odpowiedzialność za zniszczenie ariańskiej księgarni A.Rodeckiego, wiadomo też, że niejednokrotnie pochwalał różne wystąpienia antyprotestanckie w Polsce i w Europie. Nie widzę jednak powodów, by nazywać go "watażką", nawet w ramach licencia poetica. Trudno mi też skomentować oskarżanie go o herezję - niby jaką? Kuria rzymska czasów kontrreformacji to chyba ostatnie miejsce, w którym spodziewałbym się znaleźć jakichś "nowinkarzy".

      Usuń

Prześlij komentarz