Girolamo Savonarola - moralna rewolucja Renesansu

Postać włoskiego zakonnika nie przestaje wywoływać kontrowersji i w odróżnieniu od wielu innych, jego ocena nie zależy od tego, jaki system wartości prezentujemy: jest on postacią niejednoznaczną i nadal tajemniczą.




XIV i XV wiek nie bez powodu nazwano terminem jesień średniowiecza. Obudzone wraz z wielką epidemią 1348 roku lęki, które dotychczas tłumiło doskonale zorganizowane społeczeństwo Christianitas, wystąpiły z wielką siłą. Niepewność, jaka pozostała po strasznych czasach czarnej śmierci towarzyszyła społeczeństwom Europy i każda militarna klęska chrześcijańskich wojsk z Saracenami, nawroty epidemii, wojna stuletnia, niewola awiniońska – wydawały się Bożymi karami i zapowiedziami rychłego końca świata. Autorytet Kościoła, nadszarpnięty skandalami nepotyzmu i brakiem dyscypliny wśród kleru, nie oferował już ludziom pewnego oparcia. Czy wobec takiej rzeczywistości najlepszym wyjściem nie jest życie pozbawione wszelkich trosk, poza tymi absolutnie koniecznymi, bogacenie się, otaczanie się pięknem i przyjemnościami? Rinascimento, czyli powrót do antyku, związany z rodzącym się Renesansem, popularność zdobył we włoskich miastach, wśród których przez lata prym wiodła Florencja – przeżywająca spokojne i bogate dekady pod zdecydowaną, lecz rozsądną władzą Medyceuszy.
Twórcą potęgi rodu na przełomie XIV i XV wieku był Jan Medyceusz, bankier domu papieskiego. Jego potomkowie stopniowo zagarnęli dla siebie całą władzę w mieście, obsadzając ważniejsze urzędy, przede wszystkim Wielką Radę – Signorię – swoimi zwolennikami. Rządzący miastem dwaj bracia: Giuliano (1453-78) i Wawrzyniec Wspaniały (1449-92) umocnili pozycję rodu i miasta, co zwróciło ku nim wrogość koalicji miast włoskich pod przywództwem papieża Sykstusa IV. W wyniku zawiązanego przez nich spisku, Giuliano poniósł śmierć w czasie nabożeństwa we florenckiej katedrze. Wawrzyniec ocalał.
Tymczasem w Rzymie zmarł Sykstus i kolegium wybrało po wielu trudach kompromisowego kandydata, Giovanniego Cibó – Innocentego VIII. Historia nie notuje żadnych wartych wzmianki osiągnięć tego papieża; może poza wieloma ekscesami jego życia prywatnego, których się nie wstydził. Zresztą nie bez powodu, bo zepsucie jego raczej nie przekraczało zwykłej miary, jaka cechowała i innych książąt Kościoła w czasach Odrodzenia. Skandalem stał się dopiero wybór jego następcy, Rodrigo Borgii, który przyjął imię Aleksandra VI. Posiadał on kilkoro dzieci ze związku z Vanozzą Catanei: Cezara, uwiecznionego przez Machiavellego w Księciu, Lukrecję – oskarżaną o rozwiązłość i spiskowanie oraz Juana i Joffrego. Aleksander nie krył się z tym, że urząd papieski traktował jak każdą inną monarchię i zamierzał wykorzystać go jak najlepiej w każdy możliwy sposób. Zeświecczenie Stolicy Świętej osiągnęło za jego pontyfikatu stopień nieznany ani wcześniej, ani później w historii. Oburzenie, jakie wywoływały kolejne posunięcia Borgii – uczynienie Cezara kardynałem, skrytobójcze śmierci przeciwników, wystawne bankiety i orgie (na czele ze słynnym tańcem kasztanów) wywoływały oburzenie wśród ludzi przecież nawykłych do nienajlepszego prowadzenia się hierarchów Kościoła.


Gorliwy prorok


Jednym z nich był Hieronim Savonarola. Urodzony w Ferrarze 21 września 1452 roku, pochodził ze średniozamożnej rodziny, związanej z dworem d’Este. Jego dziadek i ojciec byli lekarzami – młody Girolamo także skierował swe kroki ku wydziałowi medycyny w Bolonii. Zawód miłosny, który przeżył ponoć w młodości spowodował, że odciął się od światowego życia, jakie oferowało uniwersyteckie miasto. Pod wpływem wielkopostnych kazań augustianina brata Michelle, postanowił w tajemnicy przed rodziną wstąpić do zakonu. Jako młody dominikanin, wykazywał się niezwykłą surowością obyczajów – w odróżnieniu od współbraci nie biesiadował, nie grał w karty; za to sypiał na słomie, pościł, imał się wszelkich najpodlejszych i najbardziej poniżających zajęć. Pasją Girolamo była teologia: już w pierwszych miesiącach swej zakonnej drogi rozpoczął pisanie traktatu opartego na Arystotelesie i Akwinacie. Życie jego współbraci nie pozwalało Savonaroli spokojnie patrzeć na stan zakonu i całego Kościoła. Dał temu wyraz w traktacie De ruina ecclesiae. Zapał i wykształcenie, jakim się wykazywał, zwróciły na niego uwagę władz prowincji lombardzkiej, która skierowała go do Florencji, gdzie zajął się nauczaniem nowicjuszy.
W Wielkim Poście 1483 roku zaczął głosić kazania w tamtejszym kościele świętego Marka. Tutaj chyba po raz pierwszy tak boleśnie odczuł niezgodność, jaka panowała między jego usposobieniem – pełnym rygoryzmu i umiłowania cnoty – oraz swobodnym i beztroskim podejściem renesansowej Toskanii. Gwałtowność, z jaką wystąpił przeciwko zepsuciu moralnemu mieszkańców Florencji odstręczyła słuchaczy i kazania, choć pełne uniesienia i upstrzone biblijnymi cytatami i odniesieniami, nie znalazły posłuchu. Po tym niepowodzeniu, Savonarola powrócił do nauczania nowicjuszy.
Wkrótce też gorliwy mnich wzmógł jeszcze bardziej swe praktyki pokutne. Wraz z nimi pojawiać zaczęły się wizje. Anioł oznajmił Savonaroli, że z powodu wielkich grzechów i zła, jakie zagnieździło się w samym sercu chrześcijaństwa, nadszedł czas pokuty. Savonarola ma przygotować świat na przyjście Apokalipsy przez wytrzebienie zła: heretyków, zatwardziałych grzeszników… Zaczął znów głosić kazania: najpierw w Brescii, gdzie jego tezom dały posłuch wielkie masy; potem w samej Florencji, do której powrócił triumfująco, rzucając gromy na wrogów Boga w obecności zafascynowanych jego retoryką tłumów. Savonarola zaś roztaczał wizję: przez wielkie zepsucie, jakie zapanowało w całym świecie, spotka go zasłużona Boża kara. Szczególnie zaś winni są hierarchowie Kościoła. Topór drwala dotyka już drzewa, które ma ściąć: nadchodzi Antychryst, nadchodzi kara, po której nastąpi zstąpienie Chrystusa i jego tysiącletnie panowanie na ziemi.
Popularność Savonaroli spowodowała, że musiał przenieść się do florenckiej katedry, która jako jedyna mogła pomieścić jego słuchaczy. Tam zaś, ośmielony swym statusem niemal proroka, zaatakował pierwszego obywatela miasta: Wawrzyńca Wspaniałego. Oskarżył go o skąpstwo, nadużywanie władzy w mieście dla osiągania osobistych korzyści, tyranię, okrucieństwo, małoduszność, pychę, rozpustę… Niewiele z tych oskarżeń było, prawdę mówiąc, całkowicie nieprawdziwych – lecz wszystkie one niesprawiedliwie przesadzone.

savonarola, florencja, herezja
Savonarola przemawiający przeciwko rozrzutności,  Ludwig von Langenmantel 1879

Wawrzyniec widział, że pobłażliwością nic nie wskóra. Wysłał do klasztoru pięciu szanowanych obywateli miasta, którzy zagrozili Savonaroli banicją, jeżeli nie przestanie rzucać oskarżeń wobec Medyceuszy. Ten odpowiedział jedynie, że jeżeli będzie musiał poddać się woli władzy, zrobi to, lecz to nie on powinien odejść – lecz właśnie Wawrzyniec. Zamilknie zaś tylko wtedy, gdy jego przeciwnik pokaja się za swoje grzechy.
Spór ze Wspaniałym tylko zwiększał popularność kontrowersyjnego kaznodziei. W polemikę z apokaliptycznymi tezami Savonaroli wszedł znany augustiański kaznodzieja Mariano da Genazzano. Stwierdził on, że zgodnie ze Słowem Bożym nikt nie zna daty końca świata, więc wszystkie twierdzenia Savonaroli i jego zapowiedzi rychłej apokalipsy są niewiarygodne. Dominikanin nie czekał długo z odpowiedzią: na przykładzie patriarchów Starego Testamentu wykazał, że Bóg kilkukrotnie dawał konkretnym ludziom możliwość antycypowania Jego planów: stawił się więc niejako w jednym rzędzie z prorokiem Danielem czy Noem. Wygrana w tym słownym pojedynku przyniosła Savonaroli niespotykaną popularność – wkrótce został przeorem klasztoru świętego Marka. Nie odbył jednak zwyczajowej wizyty, jaką nowoobrany przeor składał głowie najpotężniejszego rodu miasta. Gdy Wawrzyniec sam przybył na nabożeństwo z dużą sumą pieniędzy, Savonarola nie przyjął go, a pieniądze nakazał rozdać ubogim.
Wspaniałomyślność ta nie zmieniła nastawienia Savonaroli, który nie przestał atakować rodu Medyceuszy. Wierny pies nie przestaje szczekać w obronie swego pana tylko dlatego, ze ktoś rzucił mu kość - odpowiadał swoim przeciwnikom. Status zakonnika ugruntowało kilka wydarzeń, które zinterpretowano jako początek spełniania się przepowiedni Savonaroli. Zmarł Innocenty VIII; śmierć spotkała także najpotężniejszego przeciwnika Savonaroli – Wawrzyńca Medyceusza.
Okoliczności jego zgonu świadczą doskonale o radykalizmie zakonnika. Wawrzyniec czując zbliżającą się śmierć, wezwał do siebie Savonarolę, by ten wysłuchał jego spowiedzi. Dalej natomiast historia przekazuje nam przynajmniej kilka wersji wydarzeń. Według jednej z nich, Savonarola uzależnił rozgrzeszenie od spełnienia trzech warunków: Wawrzyniec ma bardziej kochać Boga, z odwagą pójść na spotkanie śmierci, a w razie wyzdrowienia zmienić tryb życia. Inna wersja podaje, że trzecim warunkiem była wolność Florencji – wspaniały odmówił i nie otrzymał rozgrzeszenia.

Bicz Boży


Tymczasem, w Rzymie dochodzi do wyboru Aleksandra VI, a w odległym końcu Włoch umiera król Neapolu Ferrante. Wkrótce nadszedł do Italii zapowiadany przez Savonarolę Bicz Boży. Po schedę po zmarłym Ferrante zgłosił się potężny król Francji Karol VIII. Papież zaś już wcześniej związał się sojuszem z nowym władcą Neapolu, Alfonsem II, co stawiało go w gronie wrogów nowego Cyrusa. Do tego, doskonałym pretekstem do interwencji w Italii były wezwania części kardynałów, oburzonych postawą nowego papieża i wzywających do jego obalenia. Wśród sojuszników króla Francji pojawił się i sam Savonarola, domagający się reformy Kościoła, dokonanej za pomocą soboru, którego pierwszą decyzją powinna być oczywiście detronizacja Borgii.
W stronnictwie antyfrancuskim znalazła się także Florencja, już pod chwiejnym i niezdecydowanym przywództwem Piero, syna Wawrzyńca. Nie odziedziczył po ojcu talentów politycznych - odziedziczył za to problem Savonaroli. On zaś, po śmierci Wspaniałego, nie miał już poważnego przeciwnika w mieście. Po otwarciu bram wojskom francuskim, Piero stracił resztki zaufania obywateli, którzy zwrócili się w stronę nowego proroka - Savonaroli.
Po odejściu wojsk francuskich na południe, gdzie miały zgodnie z pragnieniem Savonaroli zająć Rzym i obalić uzurpatora na Stolicy Piotrowej, zakonnik stał się najważniejszą osobą w mieście. Wypędzenie Medyceuszy mogło oznaczać szansę na przywrócenie demokratycznych instytucji, zaniedbanych pod ich rządami. O radę zwrócono się do Savonaroli. Zakonnik zaproponował konkretne rozwiązania ustrojowe. Zwrócił uwagę na system wenecki, dzięki któremu Najjaśniejsza od dziesięcioleci unikała rewolt i kłopotów. Miał to być jednak tylko wstęp do ustanowienia w Mieście Kwiatów teokracji, opartej o perfekcyjnie przestrzeganą publicznie i prywatnie moralność. Istota zmiany miała więc być nie polityczna, lecz duchowa. Każde dobro materialne powinno służyć rozwojowi dobra moralnego i religijnego.


savonarola, florencja, rosselli
Widok Florencji z łańcuchem, Francesco Rosselli po 1480

Propozycja ta zyskała wielu zwolenników w mieście. Manifestacje stronników Savonaroli przerodziły się szybko w pełne wrogości wobec osób związanych z rodem Medyceuszy. Zakonnik nie pozwalał jednak na ich eskalację i falę samosądów. Swoich przeciwników traktował łagodnie, dopóki nie podniosła się wobec niego opozycja: ten, kto zwalcza nasz rząd, zwalcza Chrystusa. Florentczycy bez szemrania słuchali ciągle coraz bardziej natchnionego dominikanina. Jego stronnicy, Płaksy (Piagnoni, od emocjonalnych reakcji w czasie jego kazań) zdobyli większość w Signorii i de facto władza w mieście należała właśnie do niego.
Gdy sytuacja we Florencji zdawała układać się jak najlepiej z punktu widzenia Savonaroli, na Półwyspie nastąpiła niekorzystna dla niego volta. Karol VIII dążył jak najszybciej do zdobycia Neapolu i w Rzymie urządził sobie tylko krótki postój, zgadzając się na warunki układu zaproponowane przez papieża (jak się później okazało, Borgia oszukał króla Francji). Łatwo zdobył Neapol, jednak jego wojska zaczął dziesiątkować syfilis, do tego stracił poparcie rodów neapolitańskich, którym po obaleniu Alfonsa II marzyło się zrzucenie jakiejkolwiek zwierzchniej władzy. Przeciwników Francji – wśród nich cesarza, Hiszpanię, Mediolan i Wenecję zjednoczył wokół siebie Aleksander VI. Wobec takiej koalicji Karol był bezsilny i postanowił wycofać się z Italii. Savonarola postawił wtedy pierwszy fałszywy krok: w wiernopoddańczym tonie błagał króla, by nie odstępował od planu obalenia Borgii, lekceważąco wyrażając się przy tym o Florencji. Ujawniona przez nieostrożność korespondencja nie przyniosła zakonnikowi sławy w mieście. 17 czerwca w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Florencji Poggibonsi Savonarola spotkał się z ewakuującym się z Półwyspu Karolem. Przestrzegł go, że sam Bóg wybrał go do spełnienia misji odnowy Kościoła; jeżeli nie podejmie tego zadania, czekają go znacznie większe niepowodzenia, które mu ześle gniew Boga. Po przegranej z koalicją Świętej Ligi pod Fornuovo wojska francuskie wycofały się z Półwyspu na dobre. I był to początek końca Savonaroli.

Starcie z Aleksandrem VI


Florencja nadal pozostawała pod jego urokiem. Wystąpili przeciwko niemu rywalizujący z zakonem św. Dominika franciszkanie. Savonarola zaatakował więc poziom moralny kleru: księża sprzedają sakramenta, sprzedają msze, wszystko czynią z łakomstwa (…) nie powierzajcie im dzieci waszych i na nie baczenie miejcie.
Wystąpił także gwałtownie przeciwko papieżowi. Aleksander VI dotychczas tolerował kazania zakonnika, częściowo także dlatego, że większym problemem był dlań jego sojusznik Karol VIII. Po wycofaniu wojsk francuskich z Italii, papież miał rozwiązane ręce w sprawie Savonaroli. W pierwszym swoim liście z lipca 1495 roku wezwał go więc do stawienia się w Rzymie i wyjaśnienia swoich twierdzeń. Savonarola odpowiedział, że niestety zatrzymuje go choroba i nagląca kwestia reformy Florencji. Obiecał wysłać mu książkę, którą właśnie kończył pisać, Compendio delle rivelazioni. Papież zwlekał z reakcją do września – postanowił zagrać na podział w łonie dominikanów florenckich, wysyłając list do klasztoru Świętego Krzyża, rywalizującego z klasztorem św. Marka. Zakazał także Savonaroli głoszenia kazań. Ten odpowiedział pojednawczym listem i na pewien czas powstrzymał się od publicznych wystąpień. Florencka Signoria zabiegała jednak w Rzymie o zniesienie zakazu. Aleksander zgodził się pod warunkiem, że mnich będzie bardziej wyważony w krytyce papiestwa. Savonarola zgodził się i w lutym kolejnego roku powrócił na ambonę.
Rozpoczął od deklaracji lojalności wobec prawowitych władz kościelnych. Później jednak, zapalając się własnym radykalizmem, rozpoczął perory przeciwko zepsuciu współczesnych, szczególnie wysokiego duchowieństwa. Papież nie może nakazać mu niczego, co byłoby sprzeczne z Ewangelią, nikt nie może zakazać mu prorokowania. Ogromną manifestację poparcia zorganizował w Niedzielę Palmową. Po serii wielkopostnych kazań, urządził procesję nawiązującą do wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, którą uwieńczył ogłoszeniem Go królem i obrońcą wolności Florencji. Ponoć Aleksander VI zaoferował mu wtedy kapelusz kardynalski, lecz zakonnik odmówił.

cezar borgia, lukrecja borgia, rodrigo borgia, borgiowie, aleksander vi
Kielich wina z Cezarem Borgia, John Collier 1893

Lato 1496 było ostatnią chwilą chwały dominikańskiego kaznodziei. Wkrótce z odległej Francji nadeszły wieści o śmierci następcy tronu, która wpędziła Karola VIII w rozpacz i całkowicie rozwiała nadzieje na odnowę Kościoła za jego sprawą. Papież wykorzystał ten kryzysowy moment na pozbawienie Savonaroli władzy w zakonie, zapowiadając połączenie klasztorów północnej i środkowej Italii w Kongregację Toskańsko-Rzymską. Savonarola, poparty przez swoich zwolenników w zakonie, zapowiedział że nie pogodzi się z tą decyzją.
Dla Florencji niefortunne okazały się tak naprawdę dopiero nadchodzące miesiące. Susza, która zagroziła miastu głodem, zmusiła wielu mieszkańców do żebrania na ulicach. Wysokie kontrybucje nałożone przez Francuzów rujnowały budżet. Wybrana w styczniu 1497 roku Signoria składała się właściwie wyłącznie ze zwolenników Savonaroli, którzy z fanatyzmem przystąpili do realizowania, poprzez system zakazów i nakazów, planu ustanowienia w mieście Nowej Jerozolimy. Pierwsza połowa roku upłynęła pod znakiem działalności owianych złą sławą Kompanii Nadziei i słynnych stosów próżności. Płonęły ukazujące nagość obrazy, nieskromne suknie dam, kości do gry, bezbożne książki, jak Dekameron Boccaccia. Grzeszników karano bez litości, szczególnie zaś sodomitów. Wydarzenia te odbiły się szerokim echem w całej Italii.

Śmierć Savonaroli


13 maja 1497 roku Aleksander VI ogłosił ekskomunikę Girolamo Savonaroli. We Florencji akt ten nie zrobił wielkiego wrażenia. Dominikanin liczył się już od jakiegoś czasu z tą możliwością; mieszkańcy miasta zaś poparli swego proroka. Dopiero w październiku zdecydował się na próbę przebłagania papieża, która pozostała bez odpowiedzi. Widząc, że Borgia pozostanie nieugięty, przystąpił na nowo do ataku na papiestwo: ekskomuniki są dziś tanie i każdy może za cztery dukaty ekskomunikować, kogo mu się podoba (…) Czy sądzicie, że boję się Rzymu(…)? Wyruszę przeciwko niemu jak przeciw poganom. Gdy treść nowych wystąpień Girolamo dotarła do papieża, postawił on ultimatum florenckim ambasadorom: albo Savonarola zamilknie, albo miasto zostanie obłożone interdyktem. Signoria długo nie dawała odpowiedzi; dominikanin zaś nieustannie atakował Borgię, stwierdzając nawet, że nie tylko nie jest on prawdziwym papieżem, ale nawet chrześcijaninem. Wezwał władców chrześcijańskiego świata do interwencji i obalenia uzurpatora.
Tego dla Aleksandra VI było już zdecydowanie zbyt wiele. Wezwał Florencję po raz kolejny do ukrócenia działalności publicznej Savonaroli. Signoria tym razem zareagowała: zakazała wygłaszania kazań charyzmatycznemu i wciąż wielbionemu przez wielu obywateli miasta zakonnikowi. 25 marca franciszkanin Francesco di Puglia wezwał Savonarolę do próby ognia.
7 kwietnia 1498 roku - dzień później mijało 6 lat od śmierci Wawrzyńca Wspaniałego. Na placu przez budynkiem Signorii ustawiono dwa stosy, podlane oliwą i smołą. Do próby, która polegała na przejściu wąską ceglaną ścieżką wśród płomieni, przystąpić miał di Puglia i zwolennik Savonaroli, który przyjął wyzwanie: Domenico Buonovicini. Stronnicy dominikanina przybyli na miejsce w procesji z Najświętszym Sakramentem, śpiewając pieśni i modląc się. Z obu stron pojawiły się zarzuty i wątpliwości: sutanna Domenica mogła być zaczarowana, więc musiał ją zmienić; poważne wątpliwości budziło też użycie konsekrowanej hostii, którą chciał wziąć ze sobą na próbę. Czas mijał i tłum coraz energiczniej domagał się igrzysk; w końcu nastał wieczór, a deszcz zgasił płomienie. Przez całą noc miasto wrzało: Savonarola z obawy przed florentczykami schronił się w klasztorze i być może tylko aresztowanie ocaliło jego życie. Wraz z dwoma dominikanami: Silvestro Maruffim i Domenico trafił przed oblicze Signorii.

śmierć savonaroli, śmierć na stosie
Egzekucja Savonaroli, Fillippo Dolciati 1498

Na wieść o tym papież zażądał dostarczenia Savonaroli do Rzymu. Florencja jednak odmówiła i poprzestał na wysłaniu dwóch swoich przedstawicieli na proces. Dochodzenie było zwykłą farsą: torturowany, Savonarola przyznał się do winy, później jednak odwołał swoje zeznania. Nie miało to już jednak znaczenia dla sędziów, spośród których wszyscy byli przeciwnikami dominikanina. 22 maja wydano trzy wyroki śmierci na Savonarolę i jego towarzyszy. Wykonano je następnego dnia: po spowiedzi i Komunii św. skazańców powiadomiono, że papież na mocy specjalnego przywileju udziela im odpuszczenia kar czyśćcowych i przyjmuje z powrotem na łono Kościoła. Ciała po powieszeniu spalono, a prochy wrzucono do rzeki Arno, by nie stały się przedmiotem czci zwolenników zakonnika. Reakcja przeciwników Savonaroli przekroczyła wszelkie granice: bluźnierstwa wypełniły wnętrza kościołów; korona Matki Bożej porwana z klasztoru św. Marka ozdobiła głowę kurtyzany. Hazard i prostytutki zapełniły już nie tylko wąskie, podejrzane uliczki, jak w starych, dobrych czasach hipokryzji. 

Kłopotliwe dziedzictwo


Do śmierci Savonaroli doprowadziły go nie radykalne postulaty moralne, lecz wątpliwe związki i ambicje polityczne. Przecenił swe zdolności w sferze, wymagającej przebiegłości i elastyczności. Nie był na pewno pozbawionym wrażliwości i inteligencji fanatykiem – więź przyjaźni bądź inspiracji łączyła go z takimi ludźmi, jak Botticelli, Ficino, Poliziano, della Mirandola. Poglądami zakonnika na papiestwo zafascynowany był Marcin Luter; lecz jego doktryna moralna inspirowała także zupełnie prawowiernych katolików: Juliusz II nakazał umieścić go na obrazie obok św. Tomasza z Akwinu, Benedykt XIV nie wahał się uwzględnić go w swym dziele De servorum Dei beatificatione jako człowieka godnego naśladowania. Otwarte pozostaje pytanie, kim tak naprawdę był Savonarola: człowiekiem średniowiecza, oburzonym swobodą nowoczesnej Italii, niezrozumianym prorokiem, rewolucjonistą moralnym pozbawionym miary, heretykiem – może świętym?


Bibliografia:

  1. ks. M. Banaszak, Historia Kościoła katolickiego, t. 2., Warszawa 2009
  2. J. Smołucha, Girolamo Savonarola, Kraków 2004
  3. R. Gervaso, Borgiowie, Warszawa 1995

Komentarze

  1. Dr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz